wtorek, 31 października 2017

Dip/sos jogurtowo-czosnkowy

Jeden z moich ulubionych sosów/dipów do surówek, ale także sałatek (np. sałatki gyros lub sałatki brokułowej z serem feta i prażonymi migdałami), jako dip do wędlin, mięs, potraw z grilla, nachosów itd.
Szybkie i proste wykonanie dipu, a przede wszystkim jego smak zachęca do częstego podawania. U mnie w kuchni gości przez cały rok. By jednak nie było monotonnie używam różnych ziół i dodatków.  Świetnie smakuje np. z dużą ilością świeżego koperku lub - moje nowe odkrycie! - z ziołami przyprawowymi Bruschetta (suszone pomidory, czosnek, oregano, bazylia i papryka). Kombinacji może być wiele, wszystko zależy od naszych upodobań oraz zastosowania sosu do konkretnej potrawy.
.
.
.

PRZEPIS

Składniki:
Duże opakowanie jogurtu naturalnego
2-3 łyżki majonezu ( mój ulubiony to mosso z czerwoną etykietą)
2 ząbki czosnku
Zioła prowansalskie suszone ( według uznania, ja daję około 1 łyżeczki)
Wykonanie:
Jogurt przelać do dużego kubka lub miseczki, dodać 2-3 łyżki majonezu, wymieszać do jednolitej konsystencji, kolejno dodać dwa ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę do czosnku oraz zioła prowansalskie suszone według uznania. Wymieszać.
 Uwaga!
  • ilość sosu  wystarczy na całą główkę sałaty lodowej lub jedną (średniej wielkości) kapustę pekińską
  • niewykorzystany sos/dip można  przechować  w lodówce 2-3 dni w zamkniętym słoiku czy pojemniczku do żywności
  • przygotowując wersję light można całkowicie pominąć dodatek majonezu, choć już smak niestety będzie inny

Surówka z kapusty pekińskiej lub sałata lodowa z sosem (dipem) jogurtowo-czosnkowym.

Surówka lub sałata lodowa z sosem (dipem) jogurtowo-czosnkowym bardzo często gości na moim stole. Jest pyszna a przede wszystkim szybka i łatwa w wykonaniu. Należy do naszych ulubionych surówek obiadowych. Zawsze figuruje na talerzu obok potrawki z kurczaka w sosie pomidorowym (przepis znajdziecie na blogu), ponieważ jest uzupełnieniem tego dania.
.
.
.

PRZEPIS

Składniki:kapusta pekińska lub sałata lodowa lub mieszanka sałat
Wykonanie:
Umyte liście kapusty pekińskiej drobno pokroić. W przypadku sałaty lodowej - umyte liście porwać na mniejsze kawałki. Można także - dla lepszego efektu wizualnego jak i smakowego - użyć różnych ulubionych gatunków sałat (np. pekińska, lodowa, radicchio, lollo, rukola, roszponka, batawia itd.)  Polać kilkoma łyżkami sosu/dipu  jogurtowo-czosnkowego.
*ilość kapusty/sałaty oraz sosu uzależnić od liczby konsumentów lub ich apetytu  ;-)
Sos jogurtowo-czosnkowy
Składniki:
Duże opakowanie jogurtu naturalnego ( ja używam danone naturalny łągodny lub bacoma)
2-3 łyżki majonezu ( mój ulubiony to mosso z czerwoną etykietą)
2 ząbki czosnku
Zioła prowansalskie suszone ( według uznania, ja daję około 1 łyżeczki)
Wykonanie:
Jogurt przelać do dużego kubka lub miseczki, dodać 2-3 łyżki majonezu, wymieszać do jednolitej konsystencji, kolejno dodać dwa ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę do czosnku oraz zioła prowansalskie suszone według uznania. Wymieszać.
Uwaga!
  • ilość sosu  wystarczy na całą główkę sałaty lodowej lub jedną (średniej wielkości) kapustę pekińską   
  • niewykorzystany sos/dip można  przechować  w lodówce 2-3 dni w zamkniętym słoiku czy pojemniczku do żywności
  • przygotowując wersję light można całkowicie pominąć dodatek majonezu, choć już smak niestety będzie inny

Vegeta-domowa mieszanka przypraw.

W latach 80-tych królowała jako przyprawa. Niemal każda gospodyni domowa chciała jej używać. Nie zawsze było to możliwe, nie była powszechnie dostępna, przemycano ją z Węgier. Jeśli ją zdobyto, stanowiła wówczas prawdziwy rarytas. Jednak dziś już tego nie możemy powiedzieć o Vegecie. Wiadomo, że oprócz dużej zawartości soli a małej ilości włoszczyzny, pełno w niej ulepszaczy, cukru, konserwantów, barwników i glutaminianu sodu. Mimo tych wielu wad nadal jest używana przez sporą liczbę konsumentów. Niektórzy nawet nie wyobrażają sobie bez niej żadnej potrawy. Co prawda dziś już można kupić znacznie zdrowszą wersję Vegety choćby w sklepie ze zdrową żywnością. Na półkach marketowych można także wyszukać całkiem niezłą mieszankę przypraw pozbawioną ulepszaczy i innych wynalazków. Jednak najlepszą opcją jest zrobienie własnej domowej Vegety. Wtedy mamy pewność, ze nasza mieszanka przypraw jest najzdrowszą wersją.
Przepisów na Vegetę jest sporo. Składniki można dowolnie komponować. Możemy zrobić kilka wersji: klasyczną, pikantną czy ziołową. Wszystko zależy od tego, jakich przypraw użyjemy i co lubimy.
Podstawą na pewno jest suszona włoszczyzna, którą można kupić bez problemu. Oczywiście najlepiej byłoby gdybyśmy sami ususzyli pokrojone w cienkie plasterki warzywa. Ja mam to niebywałe szczęście, że mam babcię i jej warzywny ogródek. W sezonie często korzystam z babcinego ogródka. Sama babcia także bardzo dba o mnie i o moją rodzinę dając nam domowe przetwory, mrożone warzywa, owoce czy właśnie suszoną włoszczyznę. Kiedy jednak jej zabraknie używam kupnej i także "zdaje egzamin".
Domową mieszankę przypraw (szczelnie zamknięta w słoiczku) można przechowywać kilka miesięcy. Jednak u mnie znika znacznie szybciej :-D

Przepis

Składniki:250 gram suszonej włoszczyzny
130 gram soli morskiej (ja używam himalajskiej)
20 gram kurkumy
20 gram słodkiej papryki
20 gram suszonej cebuli lub pora
20 gram suszonego czosnku
20 gram suszonych grzybów (opcjonalnie)
10 gram pieprzu
10 gram lubczyku
10 gram suszonego koperku
10 gram ziół prowansalskich lub innych ulubionych przypraw
Wykonanie:Wszystkie składniki (oprócz soli i kurkumy) włożyć do blendera i zmiksować tak, aby w przyprawie było widać maleńkie kawałeczki warzyw. Dodać sól i kurkumę. Całość wymieszać i przesypać do słoiczka i szczelnie zamknąć.
Uwaga!
Proporcje składników oraz same składniki można dowolnie zmieniać dopasowując smak do własnego gustu i podniebienia ;-)
 

Makowiec japoński (ciasto japońskie, makowiec z jabłkami i kaszą manną)

Pomysł na upieczenie tego ciasta przyszedł mi do głowy automatycznie, kiedy w swojej spiżarce zobaczyłam, pozostałe jeszcze z okresu Świąt Bożego Narodzenia, dwa opakowania zmielonego maku gotowego do użycia, którego nie wykorzystałam, bo masę makową na makowce przygotowywałam tradycyjną metodą z suchego maku. Gotowych mas makowych unikam, ponieważ ich skład do mnie nie przemawia wcale – mak stanowi tam bowiem 10 lub 20 % - rzadko kiedy więcej.
Zdumiałam się, że dawno nie piekłam tego ciasta pamiętając, jak jest pyszne i wilgotne. Ciasto będzie na pewno idealne dla wielbicieli makowca, a w zasadzie „farszu makowego”.
Pierwszy raz upiekłam to ciasto będąc jeszcze w szkole podstawowej. Pamiętam, że przepis dostałam wówczas od pani Bibliotekarki. Niestety dziś już nie dysponuję tym przepisem, gdzieś zaginął w czeluściach mojego domu rodzinnego. Jednak w dobie internetu, licznych książek czy czasopism kulinarnych nie trudno o przepis.
Makowiec japoński jest szybki do wykonania pod warunkiem, że użyjemy gotowego zmielonego maku. W innym wypadku mak najpierw trzeba ugotować, a kolejno dwukrotnie zemleć.
Przepisów na to ciasto jest wiele, choć na ogół są do siebie bardzo podobne, z reguły różnią się jedynie proporcjami składników. W nielicznych przypadkach spotkałam się z dodatkiem mąki ziemniaczanej, co nie ukrywam zaskoczyło mnie bardzo, bo ilekroć stykałam się z przepisem na to ciasto wszędzie widniała informacja, że jest to ciasto bez dodatku mąki.
Makowiec japoński nazywany ciastem japońskim albo makowcem z jabłkami i kaszą manną, może stać się ciastem bezglutenowym jeśli kaszę mannę zastąpimy kaszką kukurydzianą lub jaglaną. Ciasto będą  również mogły zjeść osoby uczulone na bmk (białko mleka krowiego), o ile zamiast masła użyjemy oliwy albo margaryny bezmlecznej, a suchy mak zamiast gotować w mleku ugotujemy w wodzie lub mleku roślinnym - ryżowym, sojowym, migdałowym, kokosowym, owsianym itp. (a gotowy mak wystarczy, że zalejemy gorącym mlekiem roślinnym), wierzch ciasta przykryjemy cukrem pudrem albo polewą bezmleczną (np. gorzką czekoladą bezmleczną).

Przepis


Składniki:40 dag zmielonego maku
100 gram masła
2 łyżki oliwy
1,5 szklanki mleka
1,5 szklanki cukru (ja daję mniej, nieco więcej ponad szklankę)
2 łyżki cukru waniliowego (daję swój)
8 jajek
Szczypta soli
9 łyżek kaszy manny
5 dużych jabłek
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Zapach migdałowy lub inny ulubiony (ja dodaję amaretto, alkohol podczas pieczenia wyparuje, a zapach migdałowy pozostanie)
Bakalie (rodzynki, orzechy, suszone owoce – ja dałam rodzynki, suszoną żurawinę, orzechy makadamia i pekan – bo takie miałam, choć orzechy włoskie czy laskowe też będą idealne)
Polewa:Można zrobić polewę czekoladową (gorzką, mleczną lub białą według gustu). Albo zwyczajnie lekko wierzch posypać cukrem pudrem. Udekorować bakaliami.
Ja jednak do tego ciasta najbardziej lubię polewę z miodu i śmietanki kremówki.
Składniki:200 ml śmietanki kremówki (30%)
3 łyżki miodu
Wykonanie polewy:Śmietankę i miód przełożyć do małego rondelka, na wolnym ogniu gotować tak długo, aż utworzy się gęsta masa – podobna do karmelu.
Wykonanie ciasta:Mleko, masło, oba cukry zagotować. Wsypać zmielony mak, bakalie i pozostawić na 20-30 minut do napęcznienia i przestudzenia. Białka oddzielić od żółtek. Do masy makowej dodać żółtka, 2 łyżki oleju, zapach lub amaretto i wymieszać. Kolejno dosypać kaszę mannę i proszek do pieczenia. Jabłka obrać, zetrzeć na tarce jarzynowej na dużych oczkach, odcisnąć z nadmiaru soku, dodać do masy. Białka (ze szczyptą soli) ubić na sztywną pianę. Porcjami dokładać do masy delikatnie mieszając drewnianą szpatułką (łyżką). Przełożyć do dużej tortownicy 29-30 cm lub dużej prostokątnej blachy , uprzednio wyłożonej pergaminem albo wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą. Piec w nagrzanym piekarniku góra-dół (160-170 stopni) około 60-70 minut. Przed wyjęciem z piekarnika, patyczkiem do szaszłyków sprawdzić, czy ciasto się upiekło. Do patyczka nie powinno się nic kleić choć ciasto będzie bardzo wilgotne.
Przestudzone ciasto polać ulubioną polewą albo posypać cukrem pudrem i udekorować bakaliami.
 

Mini pączki serowe

„Powiadał Bartek, że dziś Tłusty Czwartek, a Bartkowa uwierzyła tłustych pączków nasmażyła” ;-)
To staropolskie przysłowie po dziś dzień mój prawie 90-letni dziadek wypowiada zawsze w Tłusty Czwartek. Niestety w tym roku na Tłusty Czwartek nie zdążyłam usmażyć klasycznych dużych pączków, nadzianych domowymi powidłami śliwkowymi lub dżemem (choroba moich dzieci pokrzyżowała mi plany). Jednak nie dałam za wygraną i zrobiłam mini pączki serowe, bo robi się je ekspresowo, a moja córeczka je uwielbia, no i zrobiłam faworki, które są jednak pracochłonne, ale je ubóstwiam…
Mini pączki są szybkie i proste w wykonaniu. Przepis jest bardzo podobny do oponek serowych. Smażą się błyskawicznie - niemal same się przekręcają podczas smażenia. Jest to przepis dla zapracowanych i dla tych, którzy nie mają czasu na czekanie, kiedy ciasto wyrośnie.
Na drugi dzień smakują równie dobrze, są wilgotne od dodatku sera białego. Polecam!

Przepis

Składniki:1,5 szklanki mąki
Szczypta soli
250 gram twarogu (ja dałam półtłusty)
1 łyżka śmietany (ja dałam 18%)
2 łyżki płaskie cukru pudru
1 łyżka spirytusu
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
½ sody oczyszczonej
Cukier puder do posypania
Oliwa do smażenia
Wykonanie:Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i sodą do miski, dodać szczyptę soli, kolejno cukier puder, żółtka, śmietanę, pokruszony widelcem twaróg oraz spirytus. Szybko zagnieść ciasto, schłodzić w lodówce. Z ciasta urywać małe kawałeczki, formować w kulki wielkości małego orzecha włoskiego. Smażyć na rozgrzanej oliwie na rumiano z każdej strony. Odsączać na ręczniku papierowym z nadmiaru tłuszczu. Jeszcze lekko ciepłe posypać cukrem pudrem. Z tej ilości ciasta powinno wyjść około 60 sztuk - mi wyszło 54.
 

Faworki (chrust)

Faworki lub inaczej chrust zgodnie ze staropolskim obyczajem smażone są na ogół w karnawale lub w tłusty czwartek albo na ostatki. Ja sama, choć uwielbiam faworki smażę je tylko w tym okresie.
Doskonałe faworki to takie, które są delikatne, kruche, no i pełne bąbelków. Warunkiem uzyskania lekkości i niebywałej kruchości faworków jest dobre wybicie ciasta, do czego musimy użyć nieco siły. Ja po zagnieceniu ciasta w kulkę najpierw tłuczkiem do mięsa traktuję ciasto, a w dalszej kolejności wałkiem. Znany jest mi sposób przepuszczania ciasta przez maszynkę do mięsa, wówczas nie potrzeba ciasta wybijać, jednak ja na samą myśl perspektywy czyszczenia maszynki wolę jednak wersję wałka. Jeśli z kolei macie w domu wałkownicę do ciasta na makaron, można kilka razy w ten sposób przewałkować ciasto. Wszystkie te sposoby mają doprowadzić do jednego - do napowietrzenia ciasta. Tylko wtedy po usmażeniu nie będą  gumowe i twarde, a na ich powierzchni pojawią się setki bąbelków. Samo ciasto z kolei trzeba cienko rozwałkowywać, to także przyczyni się do tego, że faworki będą delikatne, lekkie jak piórko i bardzo kruche.
Dobry, sprawdzony przepis na faworki jest równie ważny. Poniżej przedstawiam Wam jeden z moich ulubionych przepisów. Nie zawiera on w składzie masła czy margaryny, co bywa często jednym ze składników. Do ciasta używam spirytusu, choć można go zamienić na rum albo ocet. Jednak moim zdaniem spirytus jest najlepszy i bardzo ważne, żeby go dodać do ciasta. Faworki dzięki temu podczas smażenia nie chłoną tłuszczu. a alkohol i tak wyparuje i nie będzie go czuć. Do smażenia na ogół używam smalcu (zawsze babcinego, jakoś nie mam przekonania do kupnego), choć w mojej kuchni pojawia się bardzo rzadko. Moim zdaniem faworki na nim smażone są najsmaczniejsze.

Przepis

Składniki:      
Około 3 szklanek mąki
Szczypta soli
1 płaska łyżka cukru pudru
5 żółtek
1 małe opakowanie śmietany 18% (200 gram)
2 łyżki spirytusu
Smalec lub oliwa do smażenia
Cukier puder i zmielony cukier waniliowy do posypania faworków
Wykonanie:Przesianą mąkę wraz z cukrem pudrem wsypać do miski, dodać szczyptę soli, kolejno śmietanę i żółtka oraz spirytus, zagnieść ciasto w kulkę. Ciasto nie powinno być twarde ani lepiące. Powinno mieć konsystencję ciasta pierogowego.
Przełożyć na stolnicę lub blat kuchenny. Tłuczkiem do mięsa, a potem wałkiem energicznie „zbić” ciasto, aż do momentu pojawienia się na cieście małych, licznych pęcherzyków powietrza. Ciasto zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 30-60 minut, by ciasto „odpoczęło”.
Po tym czasie wyjąć z lodówki, urywać mniejsze kawałki ciasta, formować w kulkę i za pomocą wałka rozwałkowywać cieniutkie okrągłe placki. Radełkiem lub nożem pokroić ciasto na paski (od nas zależy czy chcemy wąskie i długie, czy krótsze i szersze) - w każdym zrobić przecięcie po środku. Jeden koniec paska przewlekać przez nacięcie.  Na głębszej patelni lub szerokim rondlu roztopić tłuszcz. Smażyć na rumiano z obydwu stron (tłuszcz powinien być gorący - można uprzednio wrzucić mały kawałeczek ciasta i zobaczyć, czy wypłynie, jeśli tak oznacza, że temperatura jest dobra do smażenia). Na patelni przewracać widelcem, można wyjmować łyżką cedzakową. Na ręczniku papierowym odsączać z nadmiaru tłuszczu. Wystudzone obficie oprószyć cukrem pudrem wymieszanym z drobno zmielonym (na puder) cukrem waniliowym.

Ucierane ciasto, tym razem ze śliwkami

 plumsSezon na śliwki już dawno minął. Teraz można jedynie wykorzystać zamrożone zapasy.
W tym roku babcine śliwy wyjątkowo obrodziły w owoce, dlatego też powstała masa powideł śliwkowych, spora część owoców została zamrożona lub uwięziona w dużych słojach w słodko-octowej zalewie. Zapas na zimę został poczyniony w pełni.
W sezonie śliwkowym ciasta śliwkowe były na tzw. tapecie, czyli jedno ciasto się kończyło, to już rozmyślałam o upieczeniu następnego. Nie było weekendu bez śliwkowego ciasta :-)
Najbardziej lubię tradycyjne ciasto kruche ze śliwkami i kruszonką, ale często też robiłam ciasto ucierane ze śliwkami. Jest to przepis, łatwy, ekspresowy i zawsze się udaje.  Dostałam go niegdyś od sprzedawczyni małego warzywniaka.  Często z niego korzystam, kiedy zależy mi, by zrobić szybkie i pyszne ciasto. W sezonie zimowym robię ciasto z musem śliwkowym wykorzystując zamrożone zapasy śliwek, ale o tym innym razem.
Śliwki w tym konkretnym cieście można zastąpić innymi owocami, w zależności od sezonu mogą to być truskawki, maliny, jagody, porzeczki, agrest, jeżyny, borówki itd. No a teraz jest czas na jabłka i gruszki, więc także można zrobić to ciasto z tymi owocami. Wszystko zależy od pory roku i naszej fantazji. Nie mając świeżych owoców można pokusić się o brzoskwinie z syropu czy też inne słoikowe czy „puszkowe” owoce. Należy jednak pamiętać, by owoce uprzednio odsączyć z nadmiaru soku. Dotyczy to też świeżych soczystych owoców, które z kolei trzeba zamaczać w mące przed ułożeniem na cieście. Wtedy unikniemy zakalca, a będziemy cieszyć się wspaniałym wilgotnym i aromatycznym ciastem.
 DSCN5329
Ciasto w przygotowaniu jest łatwe, polecam nawet początkującym.

PRZEPIS

Składniki:
3 szklanki mąki (do odmierzania zawsze używam szklanki o poj. 250 ml)
6 dużych jaj
1, 5 szklanki cukru
Cukier waniliowy dla aromatu
1, 5 kostki margaryny lub masła (opakowanie 250 gram)
1 budyń śmietankowy lub waniliowy
2 łyżeczki proszku do pieczenia

Kolaże9
Wykonanie:
Utrzeć cukier z cukrem waniliowym i margaryną lub masłem na puszystą masę. Stopniowo dodawać po jednym całym jajku i miksować na najwyższych obrotach, aż do wykorzystania wszystkich jaj. Dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i budyniem. Delikatnie połączyć wszystkie składniki. Ciasto przełożyć do prostokątnej blachy wyłożonej pergaminem. Na górze ciasta układać owoce- w moim przypadku śliwki (przecięte na pół,  skórką do dołu). Wstawić do lekko nagrzanego piekarnika i piec około 45 min w temp. 160oC.

Szarlotka w pierwszej odsłonie i zapach jabłek mojego dzieciństwa


Szarlotka to z pewnością jedno z najbardziej popularnych i lubianych ciast w polskich domach. Każdy, kto umie i lubi piec ciasta może pochwalić się swoim ulubionym przepisem.  Nawet Ci, którzy nie są ekspertami w pieczeniu ciast ale mieli chęci i zapał na przygotowanie słodkiego deseru  na pewno choć raz pokusili się właśnie o wypiek szarlotki.
Odsłon  i wersji  tego ciasta są tysiące, a duża część z nich stanowi prawdziwą rozkosz i ucztę dla podniebienia. Ja sama mam kilka sprawdzonych i ulubionych przepisów na szarlotkę.  Można zaprezentować to ciasto jako proste i klasyczne, ale także nieco bardziej wykwintne.
W cukiernianej ladzie szarlotka często kusi swoim wyglądem, a w swojej prywatnej domowej „kawiarence” kusi także wyjątkowym aromatem. Swój przyjemny zapach zawdzięcza dodatkowi prawdziwej wanilii czy cynamonu, który dodany do jabłek w nieprzesadzonej ilości delikatnie podkreśla jej smak. Wiem, że są tacy, którzy za cynamonem nie przepadają,  ale w szarlotce akceptują tę przyprawę. Ci z kolei, którzy definitywnie stronią od cynamonu, mogą spokojnie dodać pastę waniliową, prawdziwy cukier waniliowy, czy też ziarenka wydłubane z laski wanilii. Smak ciasta w dużej mierze uzależniony jest także od użytych jabłek. Są pewne odmiany, które idealnie nadają się na szarlotkę – tworzą finezję smaku i stawiają kropkę nad i.
Ja szarlotkę robię z różnymi odmianami jabłek, jednak najlepiej smakuje mi ona z szarą renetą (uwielbiam kwaskowatość  tych jabłek) albo z jabłkami, które rosną na „jabłoni mojego dzieciństwa”. Pojęcia nie mam jaka jest nazwa, gatunek czy odmiana tych jabłek. I nie są to o dziwo! bardzo kwaskowate jabłka, jednak ich smak jest niepowtarzalny i wyjątkowy.
Zerwane wprost z drzewa cudownie pachną i tak samo smakują.  Niebo w gębie.
Jabłoń rośnie vis a vis  mojego domu, po drugiej stronie ulicy, na nieogrodzonej dotąd działce mojej sąsiadki. I rośnie tam odkąd sięgam pamięcią.  Jest to bardzo stare drzewo, które w dalszym ciągu niesamowicie obradza w jabłka, choć nie każdego roku równie intensywnie. Wielu ludzi, przechodząc lub przejeżdżając ulicą zatrzymuje się pod tą jabłonką i zrywa sobie najpierw jedno jabłko, kosztuje je, a chwilę potem kusi się o zerwanie kolejnych. W tym roku zauważyłam kilka osób, które zrywały jabłka do kosza wiklinowego lub reklamówki :-)
Widać poznały się na smaku jabłek, które rosną całkowicie naturalnie i nie posiadają w sobie żadnej chemii w postaci oprysków czy sztucznych nawozów, co w dzisiejszych czasach jest ogromnym atutem. Jabłoń jest magnetyczna, skoro przyciąga tylu chętnych :-)
Sąsiadka nie ma nic przeciwko tym, którzy podkradają jabłka z jabłoni, ponieważ  na swojej ogrodzonej posesji, w bliskiej odległości domu ma jeszcze dwie jabłonie, więc mówi, że jabłek ma pod dostatkiem, a tych nawet nie ma siły zrywać. Chwała Jej za to, że jabłoni przez tyle lat nie wycięła, że nadal samotnie rośnie sobie  na zapuszczonej nieco działce. Ja dzięki temu, co roku rozkoszuję się niesamowitym smakiem jabłek, przywołując dziecięce, szkolne wspomnienia. W dzieciństwie jabłka z tej jabłoni stanowiły dla mnie nieodzowny element diety, ba nawet często okazywały się daniem głównym :-)
Pod jabłonią potrafiłam stać do momentu aż  byłam „ujedzona aż po pachy”, wówczas obiad, ku zdenerwowaniu  Babci nie wchodził w grę.  Niejednokrotnie wraz ze swoją szkolną przyjaciółką Pauliną tuż po szkole spędzałyśmy pod jabłonią długie godziny chrupiąc jabłka jedno za drugim. To był nasz taki rytuał, połączony jednocześnie z dziecięcymi, a potem nastoletnimi pogawędkami :-) Nawet do tej pory, w dorosłym już życiu zdarzało nam się razem postać chwilę pod jabłonią, by właśnie w jej otoczeniu zjeść kilka soczystych jabłek. Także moja prawie trzyletnia córeczka Amelia miała już nieraz okazję pić kompot z tych jabłek, a także jeść je w surowej czy pieczonej postaci :-)
Przepis na poniżej przedstawioną szarlotkę dostałam od znajomej Pani Małgosi.  Jest to przepis sprawdzony, wypróbowany przeze mnie „milion” razy. Szarlotka z tego przepisu zawsze się udaje, zawsze zbiera pozytywne opinie wśród mojej rodziny i znajomych. Zawsze też wygląda pysznie i tak samo smakuje. Przepis ten udostępniałam już wiele razy. Teraz przyszedł czas by na nowo powstałym blogu podzielić się nim.

PRZEPIS

Składniki:3 szklanki przesianej mąki (używam Szymanowską uniwersalną lub Basię do ciast kruchych)
Cukier waniliowy 2 opakowania (daję  3 łyżki cukru waniliowego swojej „roboty”)
Cynamon (opcjonalnie)
Serek waniliowy  1 opakowanie (ja używam firmy Rolmlecz)
1,5 kostki masła lub margaryny
2 łyżki śmietany 18%
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 kg jabłek (szara reneta ale może być każda inna odmiana wedle uznania)
Lukier:
3 łyżki kwaśnej śmietany
Cukier puder (ile „zabierze” śmietana)

Wykonanie:
Do miski wsypać mąkę, dodać chłodne masło lub margarynę, posiekać nożem albo siekaczką do kruchego ciasta. Kolejno dodać serek waniliowy i śmietanę. Można też wszystkie składniki włożyć do miski jednocześnie. Wyrobić ciasto. Podzielić na dwie równe części. Jedną część rozwałkować (podsypując mąką) na  kształt formy, w której będziemy piec. Ja piekę w prostokątnej klasycznej blaszce wyłożonej uprzednio pergaminem.
Na wyłożone ciasto ułożyć jabłka pokrojone w cząstki albo grube plastry. Posypać je cukrem waniliowym i cynamonem. Rozwałkować drugą porcję ciasta i przykryć wierzch. Widelcem porobić otworki w cieście.
Wstawić do lekko nagrzanego piekarnika i piec około 45 w temp. 160-170 stopni (góra, dół) aż do zarumienienia ciasta.
Przygotować lukier:
Do dużego kubka włożyć 3 łyżki śmietany i wsypać około szklanki cukru pudru  lub więcej, stopniowo sypać i mieszać łyżką na gładką masę. Cukru użyć tyle ile „zabierze” śmietana, aż do uzyskania dość gęstej masy i gładkiej (bez grudek). Polać takim lukrem gorące jeszcze ciasto. Pozostawić do ostygnięcia.
Smacznego!
Uwaga:
  • Ciasto nie zawiera jaj.
  • Do ciasta nie dodajemy cukru, sypiemy tylko cukier waniliowy na jabłka i robimy lukier na wierzch ciasta. To wystarczy do nadania słodyczy ciastu.
  • Słodycz ciasta będzie uzależniona również od jabłek.

Sernik "śliwka w czekoladzie"

Uwielbiam śliwki w czekoladzie. W ogóle bardzo lubię suszone śliwki, najbardziej nasze polskie suszone oraz wędzone (z którymi zawsze kojarzą mi się Święta Bożego Narodzenia) najmniej zaś kalifornijskie, ponieważ są dość mocno słodkie. Jednak do ciast, deserów czy innych potraw nadają się jak najbardziej. Dość często używam ich w swojej kuchni.
Tym razem suszone śliwki wykorzystałam do sernika o nazwie sernik „śliwka w czekoladzie”. Połączenie czekolady, śliwek, rumu i sera dało wspaniały efekt smakowy. Sernik „śliwka w czekoladzie” to zdecydowanie mój hit wśród serników.
Taki sernik jest pyszny, kremowy, czekoladowy, a w środku ma zatopione śliwki o rumowym aromacie i smaku. Palce lizać!
Sernik powstał już w Nowym Roku, kiedy to spostrzegłam, że w lodówce mam jeszcze niewykorzystane w okresie Świąt serki, których ważność wygasa w drugiej połowie stycznia. Czas, co prawda do końca terminu przydatności do spożycia, jeszcze był, ale nie lubię zużywać produktów na ostatnią chwilę. Długo kombinowałam, jaki deser by tu zrobić, po głowie chodziły mi serowe musy z dodatkiem czekolady, jednak ostatecznie wpadłam na pomysł upieczenia sernika „śliwka w czekoladzie”, na którego  miałam już ochotę od dłuższego czasu. Do sernika użyłam dwóch rodzajów serków: serka ricotta (dwa opakowania po 250 gram) i twarogu delikatnego naturalnego (dwa opakowania po 200 gram). Sernik wyszedł bardzo kremowy, gładki i aksamitny, w dużej mierze jest to zasługa pieczenia sernika w kąpieli wodnej. Taki sernik ma idealną konsystencję, nie podnosi się podczas pieczenia i potem nie opada, jest równy jak blat stołu, nie pęka.
Bardzo lubię piec tą metodą serniki. Jednak należy pamiętać, że w ten sposób pieczemy tylko te serniki, do których podczas robienia masy serowej od razu dodajemy całe jajka. Jeśli białka ubijamy na sztywną pianę i dodajemy ją na koniec, to wówczas, sernik pieczemy tradycyjną metodą. Podczas pieczenia w kąpieli wodnej bardzo ważne jest dobre zabezpieczenie (dwukrotne co najmniej owinięcie) tortownicy folią aluminiową, by uniknąć przecieknięcia wody do środka sernika. Sama tortownica też już powinna być szczelna. Najlepiej jednak piec taki sernik w prostokątnej blaszce, wówczas nie musimy takiej blachy niczym owijać, mamy też pewność, że woda nie przedostanie się do środka, no o ile gdzieś taka blacha nie jest uszkodzona.
Owiniętą tortownicę umieścić w większej formie, może to być blacha albo większa tortownica. Wlać wrzątek i dopiero wtedy wstawić do nagrzanego piekarnika. Ja kiedy piekę sernik w prostokątnej blaszce wówczas wkładam ją bezpośrednio na tą głębszą blachę "piekarnikową" i na nią wlewam wrzątek, najwięcej, ile się da, tak by woda sięgała co najmniej do połowy blachy z sernikiem.
Jeśli jeszcze nigdy w taki sposób nie piekliście sernika, to polecam Wam taką metodę. Myślę, że będziecie z niej bardzo zadowoleni.
Sernik „śliwka w czekoladzie” smakuje obłędnie. Nie można poprzestać na jednym kawałku. Oczywiście najlepiej smakuje kolejnego dnia po upieczeniu, kiedy jest już dobrze schłodzony w lodówce, a wszystkie smaki połączyły się w całość. Zapraszam do przepisu oraz do zdjęć, które mam nadzieję spowodują, że nabierzecie ochoty na upieczenie takiego sernika.

Przepis

Składniki:2 opakowania serka ricotta (o łącznej wadze 500 gram)
2 opakowania twarogu delikatnego naturalnego, u mnie President  (o łącznej wadze 400 gram)
*uwaga!
Twaróg delikatny naturalny możecie zastąpić serem mielonym z wiaderka.

5 jajek
Szklanka drobnego cukru do wypieków (o pojemności 250 ml), ja użyłam ¾ szklanki cukru
2 łyżki cukru waniliowego
2 łyżki mąki pszennej
2 czekolady, u mnie mleczna i gorzka (o wadze 200 gram)
Pół szklanki około 125 ml śmietany kremówki 30%
Około pół szklanki rumu (100-125 ml)
Opakowanie śliwek kalifornijskich (o wadze 200 gram)
1 opakowanie ciastek pełnoziarnistych ( u mnie Bonitki o wadze 250 gram)
100 gram masła
Polewa czekoladowa:1 gorzka czekolada o wadze 100 gram (możecie użyć mlecznej lub deserowej)
Około  100 ml śmietanki kremówki 30%
*wszystkie składniki do wypieku sernika powinny mieć temperaturę pokojową
Wykonanie:Śliwki kalifornijskie pokroić na mniejsze kawałki. Przełożyć do małego rondelka. Zalać rumem. Zagotować, odstawić do ostudzenia i napęcznienia. Śliwki powinny pochłonąć cały płyn (alkohol).
Do blendera wrzucić ciasteczka pełnoziarniste. Masło rozpuścić i wlać do ciastek. Zblendować  do otrzymania masy ciasteczkowej o konsystencji mokrego piasku.
Prostokątną blachę (wymiary 24x29 cm; to jest mniejsza o 1/4 blacha od klasycznej, standardowej blachy prostokątnej) lub okrągłą tortownicę (średnica 21 cm) wyłożyć pergaminem, tylko samo dno. Wyspać masę ciasteczkową, wyrównać i ubić dłonią lub wierzchem łyżki. Wstawić do nagrzanego piekarnika do 170 stopni. Piec około 10 minut. Wyjąć z piekarnika ostudzić.
Jeśli sernik będzie pieczony w tortownicy, to wówczas należy szczelnie, co najmniej dwukrotnie owinąć folią aluminiową. Jeśli korzystamy z blachy prostokątnej, nie owijamy folią.
Do rondelka wlać 125 ml śmietany kremówki 30%, włożyć posiekane czekolady. Rozpuścić do uzyskania gładkiej, jednolitej masy czekoladowej. Pozostawić do wystudzenia. Do naczynia miksującego włożyć serki, jaja, oba cukry, mąkę pszenną. Zmiksować krótko tylko do połączenia składników, na koniec dodać sos czekoladowy. Znowu krótko zmiksować. Na sam koniec dodać śliwki namoczone w rumie. Wymieszać łyżką lub szpatułką. Tu już nie używamy miksera.
Masę serową wylać na uprzednio upieczony i wystudzony spód ciasteczkowy i piec w kąpieli wodnej* około 60-70 min. w temperaturze 160 stopni. Po upieczeniu (sernik powinien być ścięty i wypieczony na całej powierzchni) usunąć kąpiel wodną, sernik wyjąć na blat kuchenny i pozostawić do ostygnięcia. Przygotować polewę czekoladową. Śmietankę kremówkę przelać do rondelka, dodać połamaną czekoladę, rozpuścić do uzyskania gładkiego sosu czekoladowego. Polewą polać wystudzony sernik. Ciasto włożyć do lodówki na co najmniej kilka godzin. Najlepiej przez całą noc.
 *kąpiel wodna polega na tym, że formę z sernikiem wkładamy do innej większej formy, wypełnionej wrzącą wodą, co najmniej do połowy wysokości formy z sernikiem. Sernik pieczony jest wtedy z parą wodną, czyli w dużej wilgotności. Sernik dzięki temu jest gładki, aksamitny i nie pęka.

Kawałki kurczaka na kapuście kiszonej pieczone

Kawałki kurczaka na kapuście kiszonej pieczone, to znakomite i szybkie danie. Kapusta kiszona spod kawałków kurczaka smakuje wyśmienicie, ja ją uwielbiam! Tak naprawdę za jednym zamachem mamy upieczone mięsko i kapustkę, jeśli do tego duetu dogotujemy ziemniaki, wówczas stworzy nam się całe danie obiadowe.
Ostatnio bardzo lubię takie szybkie dania obiadowe. Jeśli macie lenia jak ja albo nie lubicie długo stać w kuchni, to takie danie to świetna propozycja na obiad. Przygotowanie zajmie nam chwilę. Tak naprawdę kawałki kurczaka możemy przyprawić poprzedniego dnia, zostawić na noc w lodówce, a kolejnego dnia ułożyć kapustę w naczyniu żaroodpornym, posypać przesmażoną cebulką, a kolejno ułożyć kawałki mięsa i wstawić do nagrzanego piekarnika. Jedynie pieczenie zajmie nam około 1,5 godziny. Jednak myślę, że warto czekać na to danie. Dla mnie takie połączenie jest idealne. Kurczaka pieczonego lubię, ale także kapustę kiszoną w każdej postaci. A skoro można mieć i jedno i drugie pysznie przyrządzone na raz, to czemu nie?
Jeśli nie jedliście jeszcze kurczaka w takiej wersji, to serdecznie polecam i zapraszam do przepisu poniżej.

Przepis

Składniki:Kilka kawałków kurczaka, mogą to być pałki, udziki, ćwiartki itd.  (ja miałam około 7 pałek, do tego ze 4 udziki i  ćwiartkę)
Ulubione przyprawy ( u mnie to była przyprawa do kurczaka i dań z drobiu Prymat, domowa vegeta, chili, cząber, zioła prowansalskie
3 średnie cebule
2 duże ząbki czosnku
0,9 kg kapusty kiszonej
2 Łyżki oliwy lub oleju (użyłam rzepakowego)
Wykonanie:Kawałki kurczaka umyć, oczyścić, osuszyć papierowym ręcznikiem kuchennym i przyprawić ulubionymi przyprawami i ziołami. Ja połączyłam przyprawę do kurczaka i dań z drobiu Prymat (łyżkę stołową), domową vegetę  chili, cząber, zioła prowansalskie. Taką mieszanką posypałam kawałki mięsa, porządnie wcierając przyprawę w mięso. Czosnek obrałam, pokroiłam w cieniutkie plasterki, dodałam do kurczaka. Mięso zostawiłam na noc w lodówce, by przeszło aromatami przypraw. Jednak jeśli nie macie czasu, bo danie chcecie przygotować od razu, to oczywiście po obsypaniu kurczaka przyprawami można przejść do dalszych etapów.
Dno naczynia żaroodpornego wysmarowałam łyżką oleju. Kolejno wyłożyłam na to lekko odciśniętą z nadmiaru soku kapustę. Moja kapusta nie była zbyt kwaśna, dla mnie w sam raz. Jeśli jednak Wasza kapusta jest kwaśna lub takiej nie lubicie, możecie ją przepłukać pod bieżącą wodą i odcisnąć z nadmiaru wody. Kolejno obrać i pokroić w kostkę cebulkę oraz przesmażyć ją na łyżce oleju. Zarumienioną cebulkę wyłożyć na kapustę kiszoną. Następnie ułożyć przyprawione kawałki kurczaka. Wstawić do nagrzanego piekarnika do 170-180 stopni (termoobieg, lub góra-dół) i piec około 1,5 godziny. Na ostatnie 15 minut przed końcem pieczenia zdjąć pokrywę naczynia żaroodpornego, aby kurczak mocniej się przyrumienił.

Karkówka pieczona w plastrach pod pierzynką warzywno-serową

Bardzo lubię karkówkę z piekarnika pieczoną w plastrach. Aby wzbogacić smak i wygląd mięsa, wierzch smaruję lekko majonezem (zapobiega to wysychaniu mięsa), kolejno układam warzywa i posypuję żółtym serem. Za każdym razem można użyć innych warzyw, danie będzie ładnie prezentowało się na talerzu.
Samą karkówkę przyrządza się w 10-15 minut, najdłużej zajmuje pieczenie koło 30-40 min. Danie smakuje pysznie. Tak przyrządzoną karkówkę możemy podać  samodzielnie, bez dodatków, ale możemy pokusić się o podanie mięsa z ulubioną surówką i puree ziemniaczanym, pieczonymi ziemniaczkami  czy też  kopytkami, wówczas będzie to pełne danie obiadowe. Ja lubię taką karkówkę z domowym ketchupem z dyni. Nic więcej wówczas do dania nie potrzebuję ;-)
Do przyprawienia mięsa możemy użyć dowolnej mieszanki przypraw. Ja tym razem pokusiłam się o gotową przyprawę. Jednak bardzo często do karkówki używam domowej vegety, ulubionych ziół, czosnku w młynku, a także papryki słodkiej i ostrej w proszku. Użyjcie więc takich przypraw, jakie pasują Wam najbardziej.
Przepis polecam, bo jest bardzo prosty, a karkówka po upieczeniu soczysta, aromatyczna, po prostu pyszna!

Przepis

Składniki:8 plastrów karkówki
Ulubione zioła, sól, pieprz lub gotowa mieszanka przypraw (ja użyłam Prymatu sposób na soczystą karkówkę)
1 duża cebula
Kilka pieczarek (u mnie około 8 średnich, średnio jedna pieczarka na jeden kawałek mięsa)
Majonez mosso (2- 3 łyżki)
1 duża marchewka (lub dwie mniejsze)
Ser żółty (około 150 gram)
Wykonanie:Jeśli mamy mięso w kawałku, należy je umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem kuchennym, pokroić w niezbyt grube plastry (1,5 cm), rozbić lekko tłuczkiem do mięsa. Jeśli mamy karkówkę kupioną w plastrach, również należy wykonać powyższe czynności, oczywiście bez krojenia.
Kawałki rozbitego mięsa posypać przyprawą. Na każdy plaster, lekko nożem, rozsmarować odrobinę majonezu. Plastry przełożyć na blachę wyłożoną pergaminem.
Marchewkę obrać, zetrzeć na grubych oczkach jarzynowej tarki. Tak samo ser żółty. Pieczarki umyć, osuszyć, pokroić w plastry, cebulę obrać, pokroić w cienkie pasterki lub pół-talarki.
Na plastry mięsa, wysmarowane majonezem, położyć  startą marchew, kolejno plasterki cebuli, następnie pokrojone pieczarki, aż do wykorzystania składników. Na sam koniec wszystkie plastry posypać startym żółtym serem.
Wstawić do nagrzanego piekarnika do 170-180 stopni i piec około 30- 40 minut (termoobieg, lub góra- dół). Mięso udekorować posiekanym szczypiorem. Podawać z ulubionymi dodatkami, tak jak wspomniałam powyżej we wpisie.